piątek, 12 sierpnia 2011

Koszyczków ciąg dalszy

Oto najnowsze koszyki:

Dwa pierwsze zrobiłam dla koleżanek z pracy. Niestety zdjęcie takie sobie, bo zapomniałam w domku cynkąć fotkę i dopiero w pracy na szybko telefonem uwieczniłam moją pracę.





I kolejny koszyczek - prezent dla koleżanki na urodziny (taki troche halloweenowy mi wyszedł:-)

A czwarty koszyczek już wypleciony, ale jeszcze nie obklejony także pokażę następnym razem:P

poniedziałek, 25 lipca 2011

Żyję!!!

Daaawno nie pisałam...ale mam coś na swoje usprawiedliwienie! Nie chciałam sie wcześniej chwalić ale nareszcie udało mi się znaleźć pracę!!!! I to w dodatku w moim zawodzie - pracuję w recepcji jednego z tutejszych hoteli...uff jaka ulga - na prawdę zaczynałam świrować od ciągłego siedzenia w domu! 
Niestety zawsze jest coś za coś - teraz mam mniej czasu na moją twórczość, aczkolwiek przez ostatnie tygodnie nie próżnowałam! Pochłonął mnie jeden projekt - postanowiłam wprowadzić swój akcent w wystrój mojego miejsca pracy a zarazem zapunktować sobie na dobry początek hihi - zrobiłam nowy organizer na tzw. "registration cards" czyli na karty rejestracyjne gości hotelowych aby móc je katalogować wg nr pokoju. Poprzedni organizer nadawał się już właściwie tylko do kosza - byly to zwykłe kartki z bloku technicznego, praktycznie już bez numerów pokoi bo tak się poniszczyły. Dlatego też włożyłam trochę serca i zrobiłam coś porządniejszego - najpierw powycinałam przekładki z kartonu, następnie okleiłam papierem kolorowym a na koniec, aby były trwalsze, okleiłam przezroczystą okleiną samoprzylepną. Całość oczywiście przechowywana jest w koszyku z papierowej wikliny:-)




Zrobienie całości zajęło mi ponad 3 tygodnie...i zakończyło się wypadkiem przy pracy - już na samym końcu chciałam szybciutko dociąć tekturę aby podkleić dno..i tak się spieszyłam, że ja sierota jedna odcięłam sobie opuszek kciuka u lewej ręki nożykiem do tapet...dosłownie odcięłam...był wieczór, TŻ opatrzył ranę (grożąc przy okazji, że mi pozabiera wszystkie nożyki), wzięłam proszki przeciw bólowe i zostawiłam całą sprawę do rana i dopiero wtedy poszłam do lekarza. Okazało się, że na szwy było już za późno, także paluszek się bardzo powoli zrasta - już 3 tygodnie minęły ale powoli zaczyna "jakoś" to wyglądać. Już powoli zaczynam skręcać nowe rurki i będę próbować pleść nowe koszyczki:-) 

sobota, 28 maja 2011

Koszyczki na przyprawy

Pochwalę się dziś moimi najnowszymi koszyczkami - zastąpią one plastikowe pojemniki po lodach w który dotychczas trzymałam przyprawy. 
Pierwszy raz robiłam decoupage na koszykach...i chyba na tych czterech nie poprzestanę, bo efekty bardzo mi się podobają:-)







sobota, 14 maja 2011

Poduchy & Kosze

Niedawno zachciało mi się szyć. W szafie od dawna leżała moja stara fioletowa piżamka czekająca na przeróbkę. Z górnej części piżamki stworzyłam coś, co również służy do spania - podusię :-)  
A jak już się wkręciłam w szycie, powstała też druga poduszka - na krzesło, uszyta z brązowych spodni.
Jak tak sobie szyłam to stwierdziłam, to wciąż ginęły mi szpilki i igły, dlatego na koniec wykombinowałam sobie taki oto igielnik:



Papierowej wikliny nie porzuciłam, nie nie!
Oto kolejne 2 duże kosze:


i mały okrągły koszyczek:



I to na razie tyle. Właśnie jestem w trakcie robienia koszyczków na przyprawy...jak już będą gotowe to będę się nimi chwalić:-)

niedziela, 24 kwietnia 2011

Zaległości

Znów zaniedbałam bloga. Wstyd!!! Jakoś ostatnio prawie w ogóle nie dotykam się komputera...sama nie wiem co mi się stało.

Na szczęście do tworzenia różności chęci mi nie brakuje:-)
Oj natworzyłam, nawyczyniałam, ale najwięcej to naplotłam! Ale zanim przedstawię nowości z papierowej wikliny, na początek pochwalę się ramką na rysunek.

Moja psiapsióła (jak widać poniżej zagorzała fanka Depeche Mode:-) poprosiła mnie o zrobienie ramek do jej rysunków. W rezultacie obydwie zabrałyśmy się za te ramki. Wyszperałam dla niej starą, bardzo zniszczoną drewnianą ramę (oczywiście dopiero po fakcie pomyślałam, że mogłam zrobić zdjęcie "przed" dla porównania), której przeróbką się zajęła, a ja w tym czasie konstruowałam od podstaw drugą ramkę z kartonu. Na rysunki naklejona jest przezroczysta folia samoprzylepna, która zastępuje szybę. Nawet tu wkradła się papierowa wiklina - obydwie ramki przyozdobione są rureczkami:-)

Tyle opisu a teraz efekty naszej pracy. Najpierw ramka stworzona przez psiapsiółę:


No i moje dzieło:


Na zdjęciu tego dobrze nie widać, ale ramka nie jest płaska, ale obniża się od boków do środka - i gdyby nie to, że gazeta, którą została oklejona pofalowała się, wyglądała by zupełnie jak taka prawdziwa:-)



No i czas na moje wiklinowe szaleństwo. 

Najpierw coś co już pokazywałam - moje wielkie kosze, które nareszcie wykończyłam w środku. Długo myślałam jakby to ładnie ozdobić, aż w końcu poszłam na łatwiznę - wykleiłam je tapetą ale efekt bardzo mi się podoba.




Zajączek trzymający koszyczek (ten z poprzedniej notki) doczekał się kolegi - A kolega elegancik bo w kapeluszu!



A tak prezentuje się moja Wielkanocna dekoracja w całości:-)



To jeszcze nie wszystko. Po udanej próbie wyplatania wielkich koszy, zapragnęłam wymienić wszystkie kartonowe pudełka w moim warsztacie na koszyki. Na razie powstały dwa:




Jako pierwszy powstał ten z czerwonymi akcentami. Robiłam go na kartonie i przez to wyszedł koślawy...a że potrzeba jest matką wynalazku, skonstruowałam sobie (sama oczywiście) odpowiadający mi stelaż (ja na to mówię stołeczek:-)



Nie wygląda co prawda zbyt estetycznie ale zrobiłam go z tego co było pod ręką. Za to swoją funkcję pełni znakomicie:-) Tu fotka następnego koszyka, który jeszcze się plecie





Na koniec jeszcze 3 małe okrągłe koszyczki:







Ufffff no i to na razie wszystko. Postaram się być bardziej systematyczna w prowadzeniu bloga...ale nie obiecuje hehe. 

Dziękuję wszystkim za odwiedziny i miłe komentarze!!! Cieszę się bardzo, że to moje twórcze wydziwianie znajduje swoich wielbicieli:-)

niedziela, 20 marca 2011

Oj dawno się nie odzywałam, ale to nie znaczy, że porzuciłam moje papierowe robótki a wręcz przeciwnie.
Uplotłam z papierowej wikliny 3 wielkie kosze, ale dopiero kilka dni temu zakupiłam bejcę do drewna i dziś zawzięłam się i je wymalowałam. Oto i one:




Docelowo mają to być szuflady. Muszą teraz spokojnie poczekać aż TŻ znajdzie czas i zrobi mi do nich obiecany stelaż.


W międzyczasie powstał również koszyk na owoce...który niestety wyszedł mi trochę koślawy.. 



No i na koniec najmniejsze dzieło, ale za to wg. najładniejsze - koszyczek z Wielkanocnym zajączkiem...tak mi się podoba, że chyba powstanie cała seria z zajączkami:-)

środa, 16 lutego 2011

Nowości

Długo mnie nie było ale ciężko pracowałam nad tym żeby móc się pochwalić kolejnymi wyrobami:-)

Na pierwszy ogień pójdzie doniczka ozdobiona techniką decoupage. Bardzo podoba mi się ta forma ozdabiania, ale wszędzie piszą o "kleju do decu" że niby ma być jakiś specjalny, co zraziło mnie do spróbowania samemu. Aż tu nagle pewnego dnia z ciekawości otworzyłam jakiś prosty filmik z kursikiem i dopiero się dowiedziałam, że można użyć zwykłego kleju typu wikol - no i dopiero wtedy zaczęłam czytać "z czym to się je"...
Nie miałam zbytnio na czym ćwiczyć, więc wymyśliłam sobie, że ozdobię wiaderko po białym serze. Ale jak to mówią "pierwsze śliwki robaczywki" - nie wyszło mi to zbytnio - po 1 po zmatowieniu plastiku nie udało mi się już na gładko go zamalować a i naklejone kwiatki (jedyne serwetki jakie miałam) brzydko się pomarszczyły. 
Tak to wiaderko leżało sobie w kącie, aż któregoś dnia wpadłam na pomysł, aby przerobić je na doniczkę. Obcięłam je trochę od góry, wieczko przerobiłam na podstawkę i całość okleiłam paper mache dodając kilka "szlaczków" z papierowej wikliny. Tym razem jakoś to mi wyszło..na pewno specjalistki od decu zauważą błędy (ale konstruktywna krytyka i porady mile widziane!!). Ogólnie jestem zadowolona z tego dzieła:-)






Drugim rękodziełem jest torebeczka - tu podobne połączenie materiałów jak w worku z poprzedniego posta. 
Powstała z myślą o moich przyborach do szycia - chciałam zrobić coś małego i zamykanego na zamek (który po raz pierwszy sama wszywałam:-) Znalazłam w necie kursik i bardzo spodobał mi się kształt owej torebki. 
Namęczyłam się z szyciem, oj namęczyłam...ale z efektu jestem strasznie dumna:D 
Torebka wyszła mi większa niż chciałam i coś czuję, że to w niej będę przechowywać maszynę - bo ładniej się prezentuje:-) (zdj. robiłam na cito i do torebki poprzyczepiały mi się różne małe niteczki:/)




No i na koniec to co poskręcałam przez 6 tygodni siedzenia z nogą uwięzioną w gipsie (na szczęście od tygodnia już jestem wolna od tego ciężaru:-) - 2000 gazetowych rurek!!!! i tu dodam, że te najdłuższe skręcane były (ze względu na braki "surowca" czyli normalnych gazet) z gazet wielkości podwójnego A4 i połączone ze sobą - tutaj skręcania było dwa razy więcej:-)


Teraz zabieram się za wyplatanie wielgaśnych koszy:-) Podejrzewam jednak, że rurek ukręciłam za dużo jak na projekt, który powstał w mojej głowie, ale to nic - już mam kolejny pomysł na serię koszyczków:-)))

piątek, 4 lutego 2011

Pudełkowe worki & wyróżnienia

Na początek pochwalę się moimi najnowszymi tworami - uszyłam sobie 2 worki (w sumie to nie wiem jak to nazwać). Pierwszy uszyty jest ze starych czarnych dżinsów i fioletowego szlafroka, który zdobyła dla mnie moja mamusia w second hand'zie:-). Jego zadaniem jest przechowywanie moich wałków do włosów, prostownicy itp.

Drugi woreczek to pokrowiec na moją maszynę (a raczej maszynkę) do szycia. Uszyty został z kawałka tapicerki samochodowej (TŻ jakiś czas temu przyniósł mi wielki kawał tego materiału i tak sobie czekał na swoją kolej) i z mojej starej spódnicy która była częścią mundurka, jakie nosiliśmy u mnie w pracy (to ten niebieski materiał). 


Obydwa twory uszyte zostały właśnie tą mini maszyną do szycia - kosztowała tylko 70zl i aż sama się dziwię, że tak dobrze sobie radzi nawet z grubymi materiałami. Jedynym jej minusem są jej wymiary - przez to nie mogłam ładnie i prosto wszyć rączek do woreczków (nie można obrócić materiału, bo nie chce przejść pod maszyną..). Ale lepsza taka niż żadna - może w przyszłości dorobię się wiekszej a na razie taka mi wystarczy:-)


Muszę się również pochwalić dwoma wyróżnieniami, które przyznały mi Jotka i Ania. Dziękuję Wam bardzo dziewczyny!! To było miłe zaskoczenie:-))))




Zasady przyznawania i przekazywania tych nagród kolejnym osobom:

1. Podziękuj za wyróżnienie.
2. Umieść u siebie link do bloga osoby, która Cię wyróżniła.
3. Umieść u siebie logo wyróżnień.
4. Przekaż nagrodę do 10 blogów.
5. Umieść linki do tych blogów
6. Powiadom o tym nominowane osoby.
A dodatkowo przy wyróżnieniu "Sunshine award" należy stworzyć listę rzeczy, które nas uszczęśliwiają.



Oto moja lista uszczęśliwiających mnie rzeczy:

TŻ :-)
Moje kochane psisko - Athlon (to ta mordka, która promuje mój blog)
Tworzenie nowych prac
Gotowanie
Kolejny epizod dr. House (a nawet stare odcinki oglądane już setki razy)
i wiele innych rzeczy:-)



A oto lista blogów, które chciałabym wyróżnić:

czwartek, 13 stycznia 2011

O tych zapomnianych...

Wczoraj wzięłam się za porządki w moim warsztacie i wpadł mi w ręce organizer na dokumenty, który kilka miesięcy temu stworzyłam z kartonu po proszku do prania (potem przez kilka dni w pokoju unosił się miły zapach proszku :-) ). Niestety oklejałam go na "łapu capu" zwykłym papierem kolorowym, co okazało się złym pomysłem - efekt końcowy wcale mi się nie podobał. Porzuciłam więc pracę nad tym projektem, bo nie miałam nic innego, czym można takie duże pudło okleić. I tak do tej pory organizer stał sobie smutny i brzydki w szafce. 

Coś mnie wczoraj tchnęło, żeby podjąć kolejną próbę ozdobienia owego organizera. No i udało się! Okleiłam go przywiezioną z PL tapetą w kolorze pomarańczy, a żeby nadać mu "charakteru" dokleiłam niebieskie kwiatki wycięte dziurkaczem. Oto efekt:



Przy okazji znalazłam moje dzieło, które zrobiłam w zeszłym roku - pierwsze po dłuższej przerwie w tworzeniu. Zainspirował mnie wtedy kursik w cafeart na folder wielofunkcyjny. Mój niczym nie przypomina oryginału:-)
Były to początki mojej twórczości w Irlandii i oprócz dwóch rodzajów papieru do pakowania prezentów (srebrny i różowy) nie miałam czym go okleić. Zrobiłam wtedy własny "papier". Przeczytałam w cafeart, że można nakleić serwetki papierowe na kartkę za pomocą żelazka i folii spożywczej. Serwetek również nie posiadałam, ale za to miałam trochę skrawków materiałów (a w zasadzie to tylko 1 ten w kratkę, bo niebieski i bordowy materiał to nic innego jak stare t-shirty:P). Właśnie tą techniką zrobiłam "materiałowy papier" którym oklejony jest folder. Z kolei brzydkie brzegi materiału ukryłam pod wstążką (jedyna jaką miałam).

Niestety folder nie został ukończony, bo brakło mi pomysłu na jedną część (tę różową), a chciałam żeby był bardzo funkcjonalny. Jedną z idei było umieszczenie tam kalkulatora, ale w praktyce okazało się to niewykonalne. W rezultacie po długich rozmyślaniach poddałam się a przy okazji doszłam do wniosku, że wyszedł mi zbyt landrynkowy i nie do końca taka tonacja mi odpowiada. 
Tak więc folder leży nie używany w szafce...ale kto wie, może kiedyś i do niego uśmiechnie się los i podrasuję go tak jak powyższy organizer:-)




I jeszcze na koniec staroć, której wcześniej nie pokazywałam - segregator z misiem. Przywiozłam go z Polski. Zrobiłam go chyba z 10 lat temu! (dlatego też już jest trochę podniszczony). Zwykły segregator formatu A5 obłożyłam granatowym materiałem, do którego wcześniej przyszyłam naszywkę - misia. Brzegi wykończyłam  żółtą tasiemką.